środa, 29 maja 2013

Znów choróbsko....

Poprzedni wpis zakończyłam informacją, iż udaje się na spotkanie klasowe w piątek.
W nocy z czwartku na piątek u Hani pojawił się ogromny zielony katar. Mnóstwo wydzieliny zalegającej w nosie i gardle (wyczuła Cwaniara, że mama ma jakieś plany). Bezcenny okazał się ssak zakupiony zimą. Odsysaliśmy Hanie bardzo często, inhalowaliśmy a rano udaliśmy się do lekarza. Pan doktor obsłuchał Hanie...standardowo słychać było zalegania w oskrzelach. Antybiotyk.
Wizja mojego wyjazdu oddaliła się. Ale po podaniu leków, po inhalacji, po oklepaniu i odsysaniu Hania lepiej oddychała, wrócił humor:-)
Tata Arek stwierdził, ze mogę śmiało jechać a On poradzi sobie z dziewczynami:-)
Pojechałam:-) wypiłam soczek jabłkowy (nie było szeroko pojętego relaksu), posiedziałam dwie godzinki i wróciłam. Było nas 12. Dwóch facetów i dziesięć babek:-) Nic się nie zmieniliśmy. Wyglądamy jakbyśmy dopiero opuścili licealne ławki:-)
Gdy wróciłam do domu Amelka spytała po co byłam na tym zebraniu?:-) wytłumaczyłam, że było to spotkanie z kolegami i koleżankami ze szkoły, że spotkaliśmy się po wielu latach. Amelka brnęła dalej...ale po co się spotkaliście? Na to tata...żeby zobaczyć jak się zestarzeli:-) a Mili na to...mamuś ale ty się nie starzejesz, masz tyle samo zmarszczek co kiedyś:-) echhh...jak tu Jej nie kochać:-) najważniejsze, że zmarszczek nie przybywa:) trzeba dbać o te, które są:)
Tymczasem Hanula dochodzi do zdrowia. Jeszcze odkaszluje to co zalega w małych oskrzelach, ale całe szczęście udało się uniknąć duszności a co za tym idzie szpitala.
A dziś na naszym podwórku gościliśmy pokaźną gromadkę przedszkolaków. Wracali ze spacerku-wycieczki krajoznawczej i wpadli obejrzeć nasze koniczki:-) większą furorę zrobił domek ze zjeżdżalnią zbudowany przez Amelki tatę:-) no i oczywiście Ogi:) dzieciaczki dokarmiły koniczki, pobawiły się w domku i wróciły zadowolone do przedszkola:-)








czwartek, 23 maja 2013

Ta-dam:-)



Zgodnie z obietnicą prezentuje dziś Hanie w karocy:-) 


Pan ze sklepu dowiózł brakujące peloty boczne i pokazał nam jak je zamontować. Sam nie chciał tego robić gdyż uznał, że najlepiej jeśli rehabilitanci sami zadecydują na jakiej wysokości dla Hani będzie dobrze je umiejscowić. Tak wiec jutro ciocia Karolina z tatą opanują sytuację, wycyrklują optymalną wysokość i zamontują brakujące elementy. 
Jestem zachwycona wózkiem. Nie jest tak ciężki jak przewidywałam, jest bardzo skrętny, lekko się go prowadzi, Hanka może siedzieć przodem lub tyłem do kierunku jazdy, siedzisko można pochylić pod dowolnym kątem. Hania siedzi stabilnie a nie jak w przypadku poprzednich wózków ( kiwała się na boki, zjeżdżała tyłkiem na dół). Budka tez jest rewelacyjną świetnie ochrania od promieni słonecznych a także po całkowitym rozłożeniu chroni od deszczu a Mała może obserwować świat przez okienko:-)
Mam nadzieje ze równie dobrze karoca sprawdzi sie w terenie:-)







Chciałabym jeszcze przypomnieć Wam i prosić o oddawanie głosów na Mirka, który stara się o stypendium, które pomoże Mu w realizacji marzenia-odbycia szkolenia z najnowszych metod rehabilitacji.
http://stypendiumzwyboru.absolvent.pl/aplikacja/pomagac-lepiej 

Gdzieś mi sie o uszy obiło, że Mirek obiecał wszystkim głosującym masaż:-P?
A to jest kusząca propozycja:-) my z Arkiem sami korzystaliśmy z fachowej pomocy Mirka kiedy doskwierał nam ból pleców. Nigdy nie wiadomo kiedy coś nam w krzyżu sieknie:-)


A jutro mnie nie ma:) w ramach szeroko pojętego relaksu udaję się wieczorem do wągrowieckiej kawiarni Willisch cafe na spotkanie znajomych z licealnej klasy. Niektórych nie widziałam całe 12 lat:) Będzie co wspominać:)

Pozdrawiam

wtorek, 21 maja 2013

Doczekaliśmy:-)


Po długim (ciut dłuższym niż planowaliśmy) oczekiwaniu dotarła dziś do nas hankowa karoca! Wymarzona,wyczekiwana, piękna i wygodna. Haneczki małe dupsko wygodnie w niej siedzi:-) zamieszania z wózkiem było sporo. W sklepie źle wystawiono i wysłano faktury. Przez to musieliśmy zmieniać w PCPR termin płatności. Kiedy wreszcie PCPR otrzymał właściwą fakturkę i przelał pieniążki musieliśmy załatwić zaświadczenie z fundacji, że na subkoncie Hani znajduje się wystarczająca ilość pieniążków aby pokryć brakującą kwotę. Ale wszystko się udało i wózek dostarczono...jest jeden minus...pan akwizytor zapomniał o pelotach bocznych bardzo istotnych. Jednak dostarczy je w czwartek i wtedy tez Hania będzie miała pierwszą wycieczkę nowym wózeczkiem:-) w załączeniu będą oczywiście zdjęcia.
Poza tym czas szybko leci...dni mijają błyskawicznie. Hania coraz piękniej i dłużej potrafi utrzymać równowagę w siadzie. Oby tak dalej! Mam nadzieje, ze kiedyś będę mogła powiedzieć tym, którzy w Hanie nie wierzyli A NIE MÓWIŁAM! Ja nieustannie w Nią wierzę!
Często obserwuję ludzi nas otaczających. Tych bliżej nas i tych zupełnie obcych. Różne są reakcje gdy spotykają Hanie. Często są miłe...choć zdarzają się i takie które w pewien sposób mnie zasmucają. Podam przykład: spacer z Hanka, podchodzi pewna osoba i nawet nie spoglądając na Hanie (zupełnie jakby Jej nie było) pyta mnie jak się Hania czuje? Oczywiście odpowiedziałam. Ale przecież mogłoby to wyglądać trochę inaczej, można przecież odezwać się do Hani, uśmiechnąć się do Niej, Ona nic nie odpowie...ale być może odpowie uśmiechem! Ona jest i czuje. My również czujemy i bardzo jest nam przykro kiedy Hania z takich lub innych powodów jest traktowana ,,inaczej,, niektórzy wychodzą pewnie z założenia, ze jest chora to i tak nic nie rozumie i wszystko Jej jedno. Echhhhhhhhh....Ja wiem, ze czasami trudno jest, ze nie wiadomo jak się zachować.... Ale my staramy się zachowywać "normalnie":), i w tym miejscu chyba przytoczę takie piękne kilka zdań:) znalazłam dawno temu na blogu pewnej chorej dziewczynki i bardzo mi się spodobały


 Jednym z moich największych marzeń jest, aby moje dziecko było zdrowe.

 Moje dziecko pomimo choroby, niepełnosprawności  żyje, rozwija się. Nie odwracaj się ode mnie tylko dlatego, że nie urodziłam zdrowego dziecka.

 Rozmawiaj ze mną, nie rezygnuj z kontaktów. Czasem wystarczy zwykłe pytanie, jak się czuje dziecko i jak sobie radzimy. Każde zainteresowanie moim dzieckiem pomaga mi w trudnych chwilach.


 Chciałabym, abyś nie czuł się zażenowany widokiem mojego chorego dziecka. Jeśli jednak jego widok jest dla Ciebie trudny do zaakceptowania, spróbuj się przemóc. Gdy zobaczę, że jest Ci ciężko, pomogę Ci, tylko nas nie unikaj.

Jeśli mijasz nas na spacerze spotkasz w sklepie czy kinie, uśmiechnij się do nas. Dla rodziców chorych, niepełnosprawnych dzieci zwykły spacer, kontakt z tzw normalnym światem bywają niekiedy trudne i stresujące.

 Chciałabym, abyś spotykając moje dziecko nie przyglądał mu się jako ciekawostce medycznej. Ono widzi Twoje spojrzenia i rozumie, że przykuwa uwagę. Zachowaj zdrowy umiar pomiędzy ciekawością a obojętnością.

Jeśli chciałbyś dowiedzieć się czegoś o chorobie mojego dziecka, po prostu spytaj. Oczywiście postaraj się zachować delikatność, ale lepsza jest rozmowa na temat choroby, niż krępująca cisza.

 Nie bagatelizuj choroby mojego dziecka. Dla mnie, z chwilą jego narodzin czy diagnozy, skończyły się marzenia o w pełni szczęśliwym rodzicielstwie. Jego choroba jest dla mnie wyjątkowa. Nie chcę jej porównywać z innymi, gorszymi przypadkami. Znam niektóre z nich, ale ta wiedza nie stanowi dla mnie wystarczającego pocieszenia.

Gdy w moich wypowiedziach pojawi się optymizm, nadzieja, nie gaś tych uczuć czarnymi wizjami przyszłości. Rodzice chorych dzieci mają tych wizji aż nadto.

 Moje dziecko, poza chorymi częściami swego ciała czy umysłu, ma jeszcze wiele cech, o których możemy porozmawiać. Nie unikaj zwyczajnych pytań o dziecko, one pozwalają nam być bliżej,, normalnego,, życia.


A ja dziś w prezencie (na dzień matki...troszkę wcześniej:)) od moich córek dostałam wyczekiwaną książkę - ,,Chustkę,,. To przeniesiony na papier blog prowadzony przez Joannę Sałygę, która walczyła z rakiem- POLECAM! Jej bloga przeczytałam kilka razy, teraz pochłaniam książkę.
Dobrej nocy Wam życzę.

poniedziałek, 13 maja 2013

Pomóżmy Mirkowi POMAGAĆ LEPIEJ

Hankowy terapeuta Mirek Musielak stara się o stypendium na szkolenie ze specjalistycznej metody rehabilitacji osób niepełnosprawnych. Proszę Was, poświęćcie dosłownie minutkę i oddajcie swój głos. Pomożecie w ten sposób nie tylko Mirkowi, ale także jego pacjentom. W imieniu Mirka i naszym za oddane głosy DZIĘKUJEMY!!!

Wystarczy oddać głos w podanym niżej linku:

piątek, 10 maja 2013

Sprytny plan wuja Mirka


Hania znana jest ze swoich podstępnych sztuczek. Mam tu na myśli udawanie głębokiego snu w trakcie rehabilitacji. Kiedy w środę przyjechał Mirek, Hanka prawie natychmiastowo zasnęła:-)

Oczywiście najpierw dzielny rehabilitant próbował starej metody polegającej na uwolnieniu hankowych stópek ze skarpetek:-) Udało się i Hania natychmiast się obudziła i pięknie ćwiczyła...do czasu aż wuja założył buciki aby pionizować Kruszynę. To już mniej Jej się spodobało i szybciutko skorzystała z okazji aby się zdrzemnąć:-) 
wtedy Mirek wpadł na iście szatański plan:-) głośno i wyraźnie powiedział, że w takim razie nie ma sensu Hani męczyć, ze wypije kawkę i jedzie dalej. Położył Hanie do łóżeczka. Nie minęły 2 minuty aż tu Hanka po cichutku obróciła się, podniosła głowę i rozejrzała po pokoju. Oceniła sytuację...wuja pije kawę i rozmawia z mamą czyli już po gimnastyce...jestem bezpieczna:-) 

zadowolona Hania, uśmiech na twarzy i wielkie wyspane oczka:-) jakież było jej zdziwienie gdy wuja wyjął ją z łóżeczka założył butki i posadził na piłce:-) nie miała już szans na ściemnianie i udawanie zmęczonej. Pięknie ćwiczyła przez najbliższe kilkadziesiąt minut:-)
I niech mi ktoś spróbuje powiedzieć, ze Ona nie rozumie co się do niej mówi!
Podobna sytuacja miała miejsce tydzień temu podczas ćwiczeń z ciocią Asią, ale tu pomogło zdjęcie skarpetek oraz spodni i ćwiczenia z gołymi nóżkami.
U cioci Sonii Hanka bardzo rzadko próbuje swych sztuczek...akurat ta cioteczka nie daje się na nie nabrać:-)
Dziś podczas ćwiczeń z ciocia Karolina Hania kombinowała i robiła podchody aby przymknąć oczka, ale ciocia nie pozwoliła.
A tymczasem burzowe powietrze nie służy Hance. Jest jakąś niespokojna, chwilami rozdrazniona i płaczliwa. Zresztą jak każda kobieta:-)
Poza tym codziennie dogląda swoich koników. Patrzy jak biegają, podziwia jak Amelka dokarmia je siankiem i trawką.




Urodzinki tez się udały. Zdmuchnęła Hania z pomocą siostry trzy świeczuszki:-) zjadła torcika ze śmietanką i z jagódkami, odebrała prezenty i grzecznie poszła spać:-)




A ja wpadłam w wir spacerów z kijkami:-) codziennie robię około 7 km. Kiedy Hania otrzyma pierwsze wieczorne lekarstwa i idzie pod opiekę taty ja wyruszam na wędrówkę. Maszeruję około godziny i muszę się przyznać, że bardzo dobrze się z tym czuję. Mam godzinkę tylko dla siebie. Mogę ze spokojem przemyśleć ważne sprawy, pooddychać świeżym powietrzem, zrelaksować się. Hani też na dobre wyjdzie taki godzinny odpoczynek od mamy:-) musi się dziewczyna nauczyć ze nieraz mamy nie ma, ze musi zjeść to co da jej tata lub babcia.
A kolejny plus...waga pokazuje troszkę mniej kilogramów:-) a przecież idzie lato:-)
Pozdrawiamy

piątek, 3 maja 2013

Mam trzy latka:)

Sto lat! Sto lat!



Haneczka kończy dziś trzy latka. Z tej okazji życzymy Ci Haniu ZDROWIA bardzo dużo zdrowia, samych pogodnych dni niezakłóconych atakami, dużo radości i uśmiechu na buźce. Dużo siły abyś tak jak do tej pory każdego dnia walczyła o zdobycie nowych umiejętności.
Swoim przyjściem na świat zmieniłaś nasze życie. Wniosłaś w nie tak wiele, ale o tym już wielokrotnie pisałam. Niestety wiele pięknych chwil nie było nam jeszcze dane...nie słyszeliśmy tupotu Twoich stópek, nie widzieliśmy jak bawisz się zabawkami, nie słyszeliśmy jak wołasz ,,mamo'', "tato"
 ...jeszcze...ale wierzymy, że kiedyś będzie nam to dane:-) wierzymy w Ciebie Haniu i jesteśmy Twoimi najwierniejszymi kibicami!!!

Gdybyśmy tylko mogli oddalibyśmy swoje zdrowie dla Ciebie...niestety jest to niemożliwe. Ale w prezencie od nas dostaniesz mnóstwo miłości i obietnicę, że będziemy cały czas walczyć o Twoje zdrowie!!! 
Mama,tata i Amelka:-)




Zakończył się już okres rozliczeniowy. Z całego serca dziękujemy wszystkim, którzy przekazali swój 1% procent podatku właśnie naszej Haneczce.