Udaliśmy się z Arkiem i Amelką aby kibicować Mirkowi. Towarzyszyła nam także jego dziewczyna - Beata. Niestety ze względu na pogodę, jak i stan zdrowia Hania nie mogła z nami pojechać:( ale wraz z dziadkami dzielnie trzymała kciuki za "swojego Mikołaja" w domciu.
O godz.11 rozpoczął się bieg. Emocje były niesamowite, zwłaszcza na mecie, gdzie oczekiwaliśmy na przybycie Mirka. Dobiegł z czasem 02:03:53 - zmęczony ale szczęśliwy:)
....wzruszenie niesamowite.....