sobota, 21 kwietnia 2012

OGI, SZPITAL, KONIK


Witamy serdecznie. Dawno tutaj nie zaglądaliśmy. Niestety znów szpital.....ale zacznijmy od początku.
W marcu do naszej rodzinki dołączył Ogi - labrador- terapeuta Hani:)





Cóż za radość naszych córek z tego łobuziaka. Hani oczka aż promienieją kiedy szczeniak ją oblizuje lub dotyka noskiem. Uwielbia się z nim bawić....do upadłego:) Po wyczerpującej zabawie oboje zasypiają;)
Niestety od 16 marca do 17 kwietnia Hania była w szpitalu. Trafiłyśmy tam z zapaleniem krtani, później przyszło zapalenie oskrzeli no i w końcu zapalenie płuc. Straszne duszności....4 dni Handzia spędziła pod tlenem, trzy antybiotyki, sterydy, wziewy, kroplówki...ale niunia jest dzielna i wszystko znosiła cierpliwie! Nawet wielokrotne przekłuwanie wenflonów (raz w rączce, raz w stópce i na na zmianę) aż porobiły się zrosty;(  Już wydawało się, że będzie dobrze po 3 tygodniach a tu znów gorączka i jakiś paskudny wirus;( ale i z tym sobie Córcia poradziła:) wróciły także napady, dwa razy Hania dostała wlewkę diazepamu ale po konsultacji telefonicznej z naszą panią neurolog zwiększyliśmy depakinę i się uspokoiło.
Miesiąc to strasznie długo, cztery ściany izolatki, strasznie tęskniłyśmy za Amelką a ona za nami. W międzyczasie ominęło nas wesele kuzyna, jednak Amelia udała się tam z dziadkami i dzielnie reprezentowała naszą małą familię;)
Jakaż była nasza rodość gdy po miesiącu mogłyśmy opuścić oddział...wszędzie dobrze ale w domciu najlepiej mimo, iż opieka w żnińskim szpitalu jest pierwszorzędna. Wspaniali lekarze, cudowne ciocie pielęgniarki. Pan ordynator nazwał nawet Hanię Panią Prezes oddziału;)
Po powrocie do domciu czekały na nas kolejne emocje, bowiem w nocy z 19 na 20 nasza klacz się oźrebiła i takim to sposobem Amelia i Hania mają kolejnego przyjaciele Kubusia:)

Przyszły tydzień już pracowity....rehabilitacja, neurolog i pulmunolog. Pogoda się nam klaruje więc mamy nadzieję, że Hani zdrowie też będzie dopisywało. Pozdrawiamy