piątek, 10 maja 2013

Sprytny plan wuja Mirka


Hania znana jest ze swoich podstępnych sztuczek. Mam tu na myśli udawanie głębokiego snu w trakcie rehabilitacji. Kiedy w środę przyjechał Mirek, Hanka prawie natychmiastowo zasnęła:-)

Oczywiście najpierw dzielny rehabilitant próbował starej metody polegającej na uwolnieniu hankowych stópek ze skarpetek:-) Udało się i Hania natychmiast się obudziła i pięknie ćwiczyła...do czasu aż wuja założył buciki aby pionizować Kruszynę. To już mniej Jej się spodobało i szybciutko skorzystała z okazji aby się zdrzemnąć:-) 
wtedy Mirek wpadł na iście szatański plan:-) głośno i wyraźnie powiedział, że w takim razie nie ma sensu Hani męczyć, ze wypije kawkę i jedzie dalej. Położył Hanie do łóżeczka. Nie minęły 2 minuty aż tu Hanka po cichutku obróciła się, podniosła głowę i rozejrzała po pokoju. Oceniła sytuację...wuja pije kawę i rozmawia z mamą czyli już po gimnastyce...jestem bezpieczna:-) 

zadowolona Hania, uśmiech na twarzy i wielkie wyspane oczka:-) jakież było jej zdziwienie gdy wuja wyjął ją z łóżeczka założył butki i posadził na piłce:-) nie miała już szans na ściemnianie i udawanie zmęczonej. Pięknie ćwiczyła przez najbliższe kilkadziesiąt minut:-)
I niech mi ktoś spróbuje powiedzieć, ze Ona nie rozumie co się do niej mówi!
Podobna sytuacja miała miejsce tydzień temu podczas ćwiczeń z ciocią Asią, ale tu pomogło zdjęcie skarpetek oraz spodni i ćwiczenia z gołymi nóżkami.
U cioci Sonii Hanka bardzo rzadko próbuje swych sztuczek...akurat ta cioteczka nie daje się na nie nabrać:-)
Dziś podczas ćwiczeń z ciocia Karolina Hania kombinowała i robiła podchody aby przymknąć oczka, ale ciocia nie pozwoliła.
A tymczasem burzowe powietrze nie służy Hance. Jest jakąś niespokojna, chwilami rozdrazniona i płaczliwa. Zresztą jak każda kobieta:-)
Poza tym codziennie dogląda swoich koników. Patrzy jak biegają, podziwia jak Amelka dokarmia je siankiem i trawką.




Urodzinki tez się udały. Zdmuchnęła Hania z pomocą siostry trzy świeczuszki:-) zjadła torcika ze śmietanką i z jagódkami, odebrała prezenty i grzecznie poszła spać:-)




A ja wpadłam w wir spacerów z kijkami:-) codziennie robię około 7 km. Kiedy Hania otrzyma pierwsze wieczorne lekarstwa i idzie pod opiekę taty ja wyruszam na wędrówkę. Maszeruję około godziny i muszę się przyznać, że bardzo dobrze się z tym czuję. Mam godzinkę tylko dla siebie. Mogę ze spokojem przemyśleć ważne sprawy, pooddychać świeżym powietrzem, zrelaksować się. Hani też na dobre wyjdzie taki godzinny odpoczynek od mamy:-) musi się dziewczyna nauczyć ze nieraz mamy nie ma, ze musi zjeść to co da jej tata lub babcia.
A kolejny plus...waga pokazuje troszkę mniej kilogramów:-) a przecież idzie lato:-)
Pozdrawiamy

4 komentarze:

  1. Hahah kochany urwisek doskonale wie u kogo może kimnąć, ale trzeba jej oddac spryt ma, tylko hmmm... po mamie czy po tacie ;-))) Ciocia K

    OdpowiedzUsuń
  2. ...bo ciocia Sonia to "heksa" ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,heksa'' nad heksami:-) ale i tak bardzo Ją lubimy!:-)

      Usuń