Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek nas to spotka, a
tym bardziej ze strony ludzi, którzy teoretycznie z racji wykonywanego zawodu
powinni pomagać niepełnosprawnym. O kim mowa? Już wszystko wyjaśniam.
Od
lekarza ortopedy dostaliśmy zlecenie na łuski ortopedyczne na noc (z racji tego,
iż Hania szpotawi stópki). Umówiliśmy się do firmy, zaopatrującej w sprzęt
ortopedyczny w Poznaniu.
W umówionym terminie udaliśmy się na pobranie
miary. Już sam gabinet nie wywarł na nas najlepszego wrażenia. Delikatnie mówiąc
było obskórnie. Kolejny szok...pan brał miarę na hankowe łuski suwmiarką!!!
Zmierzył łydkę i stopę...i koniec. Kurczę nigdy wcześniej nie robiliśmy łusek
więc w ogóle nie byłam zorientowana, czytałam tylko, że w takich sytuacjach robi
się odlew gipsowy. Ale cóż pan powiedział, że tak musi być. Następnie oznajmił,
to co już wiedzieliśmy, tzn.że NFZ dał nam limit 1000 zł, ale oprócz tego musimy
dopłacić 500 zł. Ok. Mus to mus.
Po 2 tygodniach pojechaliśmy odebrać
sprzęt...kolejne rozczarowanie. Estetyka wykonania pozostawiała baaardzo wiele
do życzenia. Tłumaczyłam sobie, że to ma być praktyczne i spełniać swoją rolę a
nie tylko ładnie wyglądać.
Wróciliśmy do domu. Wieczorem przyodzialiśmy Hani
łuski...a tu niespodzianka. Po kilku minutach stópki Haneczki zmieniły swe
położenie opuszczając łuskę. I tu zapaliła się mi na stałe czerwona lampka.
Kurczę tak przecież być nie może.
Na szczęście kolejnego dnia na ćwiczenia
przyjechała ciocia Karolina. Zerknęła fachowym okiem i zakazała zakładać łusek i
czym prędzej reklamować, gdyż są źle wykonane. W ogóle nie trzymały nóżek we
właściwym położeniu.
Przez kilka dni próbowaliśmy dodzwonić się do firmy i
wyjaśnić wszystko. Bezskutecznie. W międzyczasie poznaliśmy rodzinę Zuzi, która
także miała źle wykonane łuski przez tą firmę. Bardzo dziękujemy mamie Zuzi, która udzieliła nam istotnych wskazówek jak dalej postępować.
Po kilku dniach bezowocnej
próby dodzwonienia się Arek zabrał łuski i pojechał do Poznania. Niestety nie
zastał właściciela firmy. Jego żona powiedziała, że jest on w
szpitalu...
Arek stwierdził, że poczeka i poprosił aby skontaktowała się z
nim i powiedziała, że oddajemy łuski i oczekujemy zwrotu pieniążków i zlecenia.
Żona kazała Arkowi wrócić za 2 godziny. O dziwo...zjawił się też właściciel. A
przecież podobno leżał w szpitalu.
Arek powiedział, że chcemy zwrotu
zlecenia i pieniążków na podstawie opinii rehabilitanta i ortopedy o wadliwie
wykonanym sprzęcie. Pan próbował się tłumaczyć, proponował wykonanie jeszcze
jednej pary w ramach reklamacji. Nie zgodziliśmy się. W końcu oddał nam zlecenie
i napisał oświadczenie, że do 16 listopada zwróci wpłacone przez nas
pieniążki.
Znalazłam inną firmę w Poznaniu. Udaliśmy się tam w ubiegły
czwartek. Wrażenia zupełnie inne. Gabinety pięknie wyposażone, pan wykonujący sprzęt wszystko nam wytłumaczył, pokazał jak będą wyglądały nowe łuski...znów szok,
zgodnie z kodem na zleceniu będą one sięgały aż do pachwiny a nie jak poprzednie
pod kolanko. Okazało się, że musimy dopłacić 200 zł a nie 500!!!
Wykonano gipsowy odlew - a nie mierzono suwmiarką!!!
Czy tamta firma
naprawdę oszukała nas?? Odpowiedź nasuwa się sama.
21 listopada
odbierzemy nowe łuseczki. Wierzymy, że będą dobrze wykonane.
Żeby nie być
gołosłowną kilka zdjęć felernego sprzętu.
A tymczasem co u Hanulki??
Już 3 tygodnie jest bez Sabrilu!!! Bałam się reakcji na odstawienie leku, który brała blisko 3 lata. A tu niespodzianka. Nic złego się nie dzieje, wręcz przeciwnie, Hania przesypia całe noce!! co nas bardzo cieszy, zwłaszcza mnie:)
Ostatnio Hania wciąż mnie zaskakuje. Tym razem swym apetytem:) Nie sądziłam, że w tak małym brzuszku zmieści się tyle obiadku ( całe udko z kurczaka, dwa ziemniaki, marchewka i buraczek no i sosik) a jednak.....zmieścił się i po 1,5 godzinie wlazło jeszcze 120 ml Nutridrinka:) Mały Żarłok:)
Dziękujemy za nakręteczki, które cały czas napływają:)
Korzystając z okazji zapraszam do licytacji na Hankowej aukcji allegro. Wszystkie wystawione przedmioty podarowane są przez przyjaciół, ciocie, wujków i cudownych ludzi z wielkimi sercami. W kolejce czekają jeszcze inne fanty, które będę stopniowo dodawać:)
pozdrawiam Was kochani bardzo serdecznie
Witam ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę,że po odstawieniu sabrilu jest wszystko dobrze....trzymam kciuki.
A łuski....naprawdę mają dużo do życzenia..porażka.... Julka ma drugie...i są super...i też nas słono kosztowały.. 2 200zł..
Pozdrawiam mama Julki I. :-)
Witam:)
OdpowiedzUsuńWidziałam łuski Julki na Waszym blogu....są piękne!!
Pozdrawiamy serdecznie