Ogi jak już wiecie to Hankowy terapeuta:-) labrador. Jak do nas trafił? Co wniósł w Hani terapię? Jak zmienił nasze życie?
Jak tylko okazało się ze Hankuś jest chora i wymaga intensywnej rehabilitacji i stymulacji dużo czytałam o dogoterapii. O jej pozytywnych efektach w walce z niepełnosprawnoscią. Postanowiliśmy, że kiedyś, jak Mała podrośnie kupimy psa .....
Zbliżał się "roczek" Hani. Bliscy pytali, co jej kupić? a może dać pieniążki? Zabawki odpadały, Mała miała ich dużo, leżały gdyż nie interesowała się nimi, nie bawiła. Po co więc następne. pozostały więc pieniążki.Hania na swój roczek uzbierała pewną sumkę, która odłożona została skrupulatnie na kupno czworonoga. Długo szukaliśmy odpowiedniego. Braliśmy pod uwagę różne rasy. W końcu postanowiliśmy, że będzie to labrador. Poszukiwaliśmy dobrej hodowli. Nasz wybór padł na hodowlę za Szamotułami. Pojechaliśmy. Zostały dwa 8 tygodniowe szczeniaki Ogi i Obi. Którego wybrać???Obi biegał i broił jak szalony. A Ogi leżał i patrzył na nas swoimi pięknymi ślepkami jakby chciał powiedzieć ''mnie wybierzcie". Po rozmowie z hodowcami stwierdziliśmy, ze weźmiemy Ogiego. Pani z hodowli stwierdziła, ze taki ''flegmatyk'' będzie dobrym towarzyszem dla chorego dziecka. OGI pojechał z nami do domciu. Postanowiliśmy, ze imienia nie zmienimy. Już w domu pokazał jaki z niego ''flegmatyk'' szalał z Amelią na całego. Biegał, skakał, bałaganił:-) spokojny piesek:-) pierwsze spotkanie z Hanią- oblizane rączki i policzki. Polubili się. Od tego czasu tam gdzie Hania tam i pies. Razem się kulają, razem spią:-) a kiedy Ogward ma ochotę na zabawę i wygłupianki najlepszą towarzyszka jest Amelia. Jego ''flegmatyczną'' naturę poznał każdy kto nas odwiedził. Ogi juz od progu wita gości. Skacze i oblizuje:-) lubi wszystkich a najbardziej tego kto aktualnie ma coś do zjedzenia:-) siada wtedy i podnosi łapki, najpierw jedną później drugą. Czeka aż dostanie chociaż kęs.
Oczywiście ma tez swoje obowiązki. Wystarczy, że powiem ''przewijamy Hanie'' - Ogi już niesie czystego pampersa. Siada i czeka kiedy dostanie zużytego. Zanosi go do korytarza i czeka na nagrodę (dwa kawałki karmy) i tak kilka razy dziennie.
Bywa też niesforny. Kiedy za dużo psoci się Amelce ta zwyczajnie wyrzuca go z pokoju. Wtedy następuje stały rytuał brojenia tzn. Ogi wbiega do kuchni, kieruje się prosto do hankowego fotelika. Tam w koszyku są jej zabawki. Wyciąga ulubionego misia i ucieka, kiedy miś zostaje mu odebrany, bierze kolejną zabawkę. Znów zabieramy. Wtedy ''udaje'' zrezygnowanego, idzie do łazienki, otwiera mordką pralkę i wyciąga z niej Hankowe rajstopki lub bluzeczkę i paradnie wchodzi z nimi do kuchni. Łobuz. Ale to jego ulubiona zabawa, kiedy domownicy gonią go próbując odebrać "zdobycz":)
Wie, że kiedy Hanka o 19 dostaje lekarstwa on dostanie kubeczek po danonku do oblizania, wiec dzielnie czeka obok Hani oblizując jej stópki i rączki. A Handzik patrzy na te jego czarne oczyska i się uśmiecha:-)
Taki jest ten pies. Lubimy go wszyscy a dziewczynki najbardziej. NASZ OGI:)
Piękny pies :) W rodzinie mamy bardzo podobnego, jego niesforność jest rewelacyjna, a "wychowanie" to nieustanna praca.
OdpowiedzUsuńŚlicznie Hania wygląda z Ogim :) gratuluję pomysłu!!!