wtorek, 12 marca 2013

Dzień za dniem


Powoli mijają nam kolejne dni w szpitalnej sali. Każdy dzień podobny do poprzedniego. Z małym wyjątkiem:-) Hania nie ma juz świstów w oskrzelach, nie ma duszności. Aczkolwiek ewidentnie nie służy jej hydrokortyzon. Bardzo jest po nim niespokojna.
Hanka wraca do zdrowia a mnie ścięło.W nocy z soboty na niedzielę obudziły mnie dreszcze i przenikliwe zimno. Zmierzylam sobie temperaturę...uuu 39 stopni. Do tego straszny ból głowy i ogólne łamanie w każdej kości. Szybko zażyłam jakis ibum, wypilam efferalgan i czekałam na poprawę. Owszem gorączka spadła do 37.5 ale ogólne złe samopoczucie pozostało:-( ale cóż trzeba przecież wziąć sie w garść i zająć się Hanią, oklepać ją, nakarmić, napoić, poćwiczyć. I przede wszystkim duuużo nosić aby nic nie zalegalo w małych oskrzelikach:-) kolejnego dnia większej poprawy u mnie nie było dlatego też dostałam antybiotyk. Dziś jest lepiej:-)
Po porannym obchodzie zdecydowano o zmniejszeniu dawki hydrokortyzonu ze względu na Hanki pobudzenie, odstawiono też inhalacje z ventolinu,reszta leków czyli tarcyfoksyn (antybiotyk) i inhalacje z pulmicortu zostają.
Poleżymy jeszcze conajmniej do piątku. Ale najważniejsze aby mała sie do końca wykurowala.
Obserwuję niektóre matki, ich zachowanie i wieczne żale i prenetssje o niewiadomo co do wszystkich. Dla niektórych, mam wrażenie nie liczy sie to aby dziecko wyzdrowialo, tylko to, że im (matką) niewygodnie jest w szpitalu. A to nie ma gdzie zapalić, a to stołówka za daleko, a to hałas za duży, sprzątaczki za wcześnie sprzątają, wizyty za wcześnie...ludzie opamiętajcie sie to jest szpital a nie pięciogwiazdkowy hotel. A i tak moim zdaniem (a juz w kilku szpitalach Hania przebywała) w tym naprawdę warunki są fantastyczne!
Co rano pobudkę Hania robi mi ok.6. Najpierw poranna toaleta, obowiązkowa herbatka i szybciutko na inhalacje, po których intensywnie oklepuję Hankę i układam w pozycji drenażowej. Następnie pochłania dużą ilość swojej kaszuni;) aż 250 ml i lekarstewka przeciwpadaczkowe. O 7 zastrzyk (antybiotyk i hydrokortyzon) oczywiście wiąże się to z płaczem, jak tylko ciocia pielęgniarka zdejmie skarpetkę. O ósmej jest badanie i obchód lekarski. Ok. 9 przychodzi pani rehabilitantka i ponownie oklepuje hankowe plecki i znów drenaż:) w tym czasie Mała zazwyczaj zasypia. Po przebudzeniu obiadek, deserek, zabawa, ćwiczenia. o 15 kolejna inhalacja i oklepywanie. Popołudniu wizyta lekarska. O 19 mycie Hanulki i leki. Najpierw depakina i montelukast z danonkiem a następnie sabril i lamitrin. Na dobranoc flaszka mleczka:) i ok 21 Hania zapada w błogi sen:)
Właśnie w taki sposób mijają nasze szpitalne dni.
W międzyczasie niekiedy (tak jak dzisiaj) przyjedzie tatuś i na małe 3 godzinki zostaje z Hanką a ja jadę do Amelki. Właśnie pomogłam jej ulepić zajączka wielkanocnego do przedszkola:) zajączek wyszedł przyzwoicie...troszkę może taki hmmmm króliczy bardziej:)
Pozdrawiam Was moi drodzy i jak to mawia Ciocia Madzia odmeldowuję się z partyjnym pozdrowieniem:)

7 komentarzy:

  1. Wracajcie szybko do domku i do naszego nowego Somit-u CZEKAMYYYYY cicia K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Karola, nawet nie wiesz jak bardzo chciałybyśmy już zobaczyć nowy Somit:-) ale już nie długo Hanka tam wparuje:-)

      Usuń
  2. Dzielne Dziewczyny!!!!
    Wracajcie do zdrowia i do domu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żuczku:-) jutro prawdopodobnie wychodzimy:-) wtedy też nadrobimy zaległości w czytaniu Waszego bloga:-)pozdrawiam

      Usuń
  3. Czasami do Hani przychodzi ( niestety ) młody pan rehabilitant!!!
    Czasami Hankowy tata zjawia się na cały dzień i to mama nie wytrzymuje rozłąki z Hanką!!!
    Czasami tzn. jak tylko może i na ile tylko może, tata jest z nimi!!!
    KWBMiT!!!
    Wpis jak najbardziej anonimowy!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Heh:-) mój Ty Anonimie:-)
    Faktycznie był u Hani dwa razy młody przystojny rehabilitant,ale nie przypadł Hani do gustu:-) wolimy ,,naszego starego,, Mirka:-)
    Faktem jest też i to,że nie wytrzymuję dłuższej rozłąki z Hanią:-)
    KWB

    OdpowiedzUsuń
  5. Tu mama Martynki :)
    Witam Was dziewczynki :) Jak nie ma już świstów w Haneczkowych oskrzelikach i zmniejszono dawkę dydrokortyzonu to (nie chcę zapeszać) ale coraz bliższą macie drogę do domku. U nas tak było (zmniejszono lek, potem odstawiono a potem...witaj domciu). Serdecznie Wam życzę szybciutkiego powtotu do domku :) PS - a ten zajączek do przedszkola bardzo ładny i koszyczek też. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń