czwartek, 28 lutego 2013

HOME SWEET HOME

Wszędzie dobrze, ale w domciu najlepiej.
Uśmiech Hanki po powrocie...bezcenny. Już w samochodzie była bardzo zadowolona. Wczoraj o 15 odebrała ostatnią dawkę leku i pożegnała sie z ciociami w białych kitlach.
Niestety w noc poprzedzającą nasze wyjście Hani zaczęła puchnąć rączka a antybiotyk nie chciał już płynąć. Konieczne było przekłucie wenflona (już czwart raz). Nie udało się założyć go na rączkach:( Dlatego ciocie wkłuły się w stópkę. Jaki był krzyk Hanulki "ała'' ''ma-ma" :(


Wcześniej nie pisałam, że wychodzimy bo nie chciałam zapeszać:-) już we wtorek wiedzieliśmy, że hankowy mocz jest wolny od bakterii. Piperacylina/tazobaktam zadziałała:-)
Niestety okazało się, że Hania ma lekką niedokrwistość, dlatego będzie brała przez jakiś czas żelazo. Miejmy nadzieję, że jego poziom szybko się wyrówna.
Hania od wczoraj szaleje z Amelką i tatą. Ogi także zadowolony....dostaje smakołyki za noszenie pieluszek:)
Jeśli chodzi o hankową karocę...wybór padł na wózek stingray r82.
Wybór był trudny,ale najważniejsze aby Hania czuła się komfortowo w trakcie spacerów. A ten wózek napewno zapewni jej wygodne podróżowanie:-)
Obawiałam się, że przedstawiciel handlowy będzie próbował "wcisnąć" nam jak najwięcej akcesoriów. Myliłam się:-) doradził,co będzie niezbędne a z czego powinniśmy zrezygnować. Dokonał podliczeń...no cóż...Haneczki bryka będzie droższa niż nasze auto. Najważniejsze,żeby przypadła do gustu Malutkiej. A o tym przekonamy sie za ok 2 miesiące.

To podstawowa wersja. Do tego dojdzie budka, pałąk, klin, zagłówek, peloty biodrowe i peloty boczne oraz pasy.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Nadal leżakujemy

Już piątą dobę spędzamy na oddziale. Nasi mali "sąsiedzi" poszli już do domciu. Mała Martynka z Damasławka również;) a jak Hania....
Nie obyło się bez "ekscesów";) w piątek nawet ja spanikowałam...ok 14 Hania zaczęła wymiotować...wymiotowała i wymiotowała...aż do 21;( biedulka już nie miała czego zwracać, ale mały żołądeczek wciąż podskakiwał;( do tego doszła biegunka w gratisie:(
Dostała kroplówki z nospą i ranigastem i wieczorem się uspokoiło. Zazwyczaj leki bierze ok.19 tym razem dostała dopiero o 22 i oczywiście dietka. Rano pobrano kał na badanie w kierunku rotawirusa, wyszło negatywnie czyli tego wirusa nie ma. Ale jak wiadomo odmian wirusów mamy kilkadziesiąt, więc jakiegoś Hania  załapała.
Dziś jest już lepiej. Biegunki tak silnej już nie ma i ku naszej radości mogliśmy już włączyć do diety hankową kaszunię o smaku oczywiście brzoskwiniowym:)
Na oddziale poznałyśmy małą Majkę. Maja ma 1,5 roku. Choruje na MPD i padaczkę. Leży już 3 tygodnie i walczy z zapaleniem oskrzeli. Mały krasnalek waży tyle co Hania w ubiegłym roku, czyli 6,5 kg. Hanula wygląda przy niej jak Olbrzym:)
Muszę przyznać, że ten czas upływa nam mimo wszystko bardzo szybko. To głównie za sprawą atmosfery jaka panuje na oddziale. Nam tam bardzo odpowiada. Personel jest bardzo miły, ciocie pielęgniarki zawsze uśmiechnięte i zawsze służą pomocą. Lekarze mili, zawsze znajdą czas na rozmowę, odpowiedzą na wszystkie pytania, doradzą, pożartują:)
Kiedy leżałam pierwszy raz z Hanią w szpitalu w Wągrowcu, byłam przerażona. Na wizycie lekarskiej nie można było o nic zapytać, lekarz nie udzielał żadnych informacji. Jeśli chciałam dowiedzieć się czegokolwiek o stanie zdrowia dziecka musiałam czekać do godz, 11 pod gabinetem na tzw. "audiencję" a i tak niewiele można było się dowiedzieć.
W Żninie wygląda to inaczej. Jest kilku lekarzy. Wizyty zaczynają się o 8. Każdy lekarz ma powiedzmy 2 sale. Kiedy przebada "swoje" dzieci zaczyna się główny obchód, tzn wszyscy lekarze razem wchodzą na naszą salę i omawiany jest przypadek Hani. Jakie leki dołączyć/odstawić, jakie badania przeprowadzić, jakie są rokowania. W każdej chwili mogę zapytać o wszystko i zawsze dostanę odpowiedź.
Jutro rano Arek przyjedzie zmienić mnie na 3 godzinki ponieważ o 11 przyjedzie do nas przedstawiciel handlowy z wózkami. Muszę je widzieć i dobrać odpowiednie niezbędne akcesoria tzn klin między nóżki, peloty biodrowe i boczne, kamizelkę, pasy, zagłówek. No i oczywiście kolor hankowej karocy:)
Tymczasem odmeldowuję się i ślemy pozdrowienia ze szpitalnej izby:)

czwartek, 21 lutego 2013

Rutyna???


Po długich przemyśleniach i wnikliwej obserwacji doszłam do wniosku, że pobyt w szpitalu to już dla nas rutyna:-)
Patrzę na wszystkie mamy przebywające na oddziale z dziećmi. Widzę płacz i strach.
Tak samo wyglądałam kiedy pierwszy raz byłyśmy w szpitalu. Byłam przerażona gdy widziałam pielęgniarkę ze strzykawką:-) panikowałam przed każdym badaniem.
Wczoraj kiedy przyjmowali nas na oddział trzeba było wpisac ile razy dziecko było hospitalizowane...pielegniarka uśmiechnęła się i wpisała kilkanaście:-) bo w naszym przypadku trudno dokładnie policzyć:-)
Rano Handzia otrzymała stosowny antybiotyk. Nie obyło się bez płaczu podczas wbijania wenflona. Trzy razy na dobe (o 7,15,23) specjalną pompą podawany ma lek,który miejmy nadzieję zniszczy bakterie.
Dzisiaj przeprowadziłyśmy się na izolatkę,takie nasze m1:-) wcześniej leżałyśmy też same ale w sali dla dwójki maluchów. Z obawy,żeby Hania nie podłapała innego choróbska dostałyśmy ,,własną'' salę.
Tymczasem Hania pozdrawia:-)

środa, 20 lutego 2013

Szpitalu witaj:-(


Znów znajome mury żnińskiego szpitala:-(
Już od wczoraj Hania niechętnie jadła, a o piciu herbaty wogóle nie było mowy. Rano wmusiłam w nią kilkanaście łyków mleka. Po ćwiczeniach z Mirkiem dostała gorączki. Nie było na co czekać.
O 15 zostalysmy przyjęte na oddział.
Póki co malutka nie dostaje antybiotyku. Rano pobiorą jej mocz do badania. O tyle sprawa jest skomplikowana, że Hankowa bakteria jest bardzo ,,złośliwa,, i oporna na antybiotyki. Te, na które jest wrażliwa mogą przyjmować tylko dorosłe osoby, a jedyny, ktory mogłaby dostać ma duży minus tzn jest przeciwskazany przy padaczce. No i tkwimy w czarnym punkcie. Co teraz? Zobaczymy jaką decyzję podejmie lekarz.
Pewnie polezymy sobie dobry tydzień w izolacji, gdyż ze względu na duże ryzyko epidemii grypy odwiedziny są zakazane:-(
Hania na razie z zaciekawieniem ogląda swój nowy, tymczasowy pokój. Ciocie pielęgniarki stwierdziły, że Kluska urosła. No w końcu nie widziały Jej prawie rok:-)

Pani Prezes wróciła na ,,stare śmieci,,

wtorek, 19 lutego 2013

ZASTĘPSTWO

Dziś rano odebralam wiadomość, iż z powodu niesprzyjających warunków atmosferycznych hankowi terapeuci nie dojadą. No cóż pogoda nas nie rozpieszcza, a drogi faktycznie były zasypane. Nie oznacza to jednak, że Hania dziś leniuchowała:-)
Najpierw odespała zarwaną nockę a po obiadku ostra gimnastyka:-)
Tym razem hankowy tata dumnie zastępował wuja Mirka i z wielkim zaangażowaniem ćwiczył z Hanutkiem:-)















Gdy Hania spała my skorzystaliśmy z okazji i razem z Amelką ulepiliśmy pięknego bałwana a raczej bałwanicę:-), która bardzo przypadła do gustu tatuśkowi:-)






Aaaaaa i jeszcze rozwiązanie zagadki z ostatniego posta.....czego słuchała Hania...możecie posłuchać tutaj:)

niedziela, 17 lutego 2013

weekend:)


W czwartek odebraliśmy kolejny wynik posiewu. Niestety potwierdził e.coli, ale tym razem okazało síę że jest wrażliwa na furagine. Tak więc po konsultacji z lekarzem podajemy furagin i w tygodniu znów wykonamy badania kontrolne. Szpital i tak nas pewnie nie ominie, ale chociaż przeczekamy aż minie epidemia grypy:-)
W sobote Hania cały dzień nie spała,ale jak tu spać jak jest gość:-) do Amelki przyjechała Kasia i Hanka nie mogła przegapić zabaw:-) mamuśka wykorzystała lepszy nastrój malutkiej i w międzyczasie poćwiczyłyśmy:-)











Hania wykąpana, relaksuje się słuchając ulubionej piosenki;) No właśnie jaki jest ulubiony hankowy kawałek???:)
O tym w następnym poście;) No chyba, że komuś uda się odgadnąć wcześniej;)
Swoją drogą bardzo wątpie aby jakiekolwiek dziecko (poza Hanią) lubiło tą piosenkę:)


środa, 13 lutego 2013

SENS HANKOWEGO BLOGA

Dlaczego piszę? Dlaczego dzielę się z Wami naszą codziennością?
Hmmm. To w pewnym stopniu sposób komunikowania się ze światem. Z racji opieki nad Hanią zrezygnowałam z pracy zawodowej. Przez to również w pewnym stopniu ograniczył sie mój kontakt ze światem zewnętrznym. Większość czasu poświęcam Hanulkowi. A poprzez bloga na początku starałam sie przekazać znajomym co u nas słychać. Ale z biegiem czasu zauważyłam, ze czyta nas coraz więcej osób, nie tylko znajomych ale także zupełnie obcych, nie tylko w kraju ale także za granicą. Zaczęłam dostawać coraz więcej maili od rodziców dzieci chorych. Ja również czytam ich blogi i  dlatego wiem, że to pomaga. Mam nadzieję że hankowy blog tez jest dla kogoś pomocny. Piszę o naszej codziennej walce z potwornym wrogiem jakim jest padaczka, o naszych problemach, spostrzeżeniach, doświadczeniach. O tym, że nie zawsze jest kolorowo...ale przecież zdarzają sie też piękne chwile. Chciałabym aby ludzie widzieli, że chore dziecko to nie koniec świata! że z chorobą można walczyć! że trzeba!
Staram się żyć z dnia na dzień. Skupiać sie nad tym co istotne tu i teraz. Niestety...nie ważne jakbym sie starała, dopadają mnie myśli dotyczące naszej przyszlości a dokładniej mówiąc przyszłości Hani. Jak będzie wyglądało jej życie za pięć czy piętnaście lat? Trudno prognozować...tak naprawdę nie wiemy co nas czeka jutro. Czy napady nie wrócą,czy nie zabiorą nam tego co udało sie wypracować?:-(
Jestem świadoma, że Hania nigdy nie będzie zdrowa, nie będzie robiła tego, co jej rówieśnicy. Oswoiłam się z tą myślą mimo, że jej nie akceptuję. Marzę tylko o tym, by była szczęśliwa, by czuła, że jest kochana i akceptowana.
Póki starczy mi sił będę walczyć o jej szczęscie. Zresztą nie tylko ja! Wokół nas jest mnóstwo osbób, dla których dobro Hani jest ważne, osób które kochają ją bezwarunkowo.  Jej nie da się nie kochać:-) to nasze dzieciątko ma coś w sobie...
Często rozmawiam z Amelką na temat hankowej choroby, zresztą nie tylko jej ale również innych chorych ludzi. Staram się jej tłumaczyć jak sie zachować spotykając chorą osobę. Amelia to mądra dziewczynka, często zaskakuje mnie. Bardzo kocha Hanie i smutno jej, że jest chora, że nie może jej pomóc, że nikt nie może:(
Mimo, iż ma dopiero 6 lat - wie jak wyglądają ataki padaczki, wie jak przygotować Hani leki, wie jak podaje się wlewkę doodbytniczą w razie silnego ataku...a ma tylko 6 lat!
Jestem z niej bardzo dumna! Pomaga nam we wszystkim, nasza mała niania:-) rozumie, że Hanusi musimy poświęcić trochę więcej uwagi, że czasami na kilka dni muszę z Hanią wyjechać do szpitala...wiem, że wtedy tęskni, ja też tęsknię ogromnie.
Mamy dwie wspaniałe córki. Nasze szczęścia!!
Amelciu kochamy Cię i jestesmy z Ciebie bardzo  dumni. Hania ma najwspanialszą siostrę na świecie!
Kochani. Sam fakt, iż czytacie naszego bloga, umacnia nas w przekonaniu, że postępujemy słusznie dzieląc sie z Wami ''hankowym światem''. Dziękujemy, że kibicujecie Haneczce.
Pozdrawiamy

poniedziałek, 11 lutego 2013

Wieści nie najlepsze:-(

Wieści nie najlepsze:-(
Niestety.
Dziś odebraliśmy pierwsze wyniki Hani.
Z posiewu i wymazu wyhodowano bakterię e.coli:-(
Ta bakteria to ''zmora'' Hanki,ciągnie się za Nią od pierwszych miesięcy życia. Najgorsze jest to, iż okazała się oporna na większość antybiotyków:-( jak wynika z antybiagramu wrażliwa jest tylko na kilka antybiotykow, które nie są dostępne w postaci doustnej:-(
Morał z tego taki, że czeka nas kilkudniowy pobyt w szpitalu aby drogą dożylną Handzik otrzymał odpowiedni lek. Niestety nasz zaufany szpital jest wypełniony małymi pacjentami po brzegi. Po konsultacji z lekarzem ustaliliśmy, że powtórzymy najpierw badania a później położymy się na oddział. Mam tylko nadzieję,że Hania nie złapie jakiegoś dodatkowego choróbska.
Dzisiaj zadziwił mnie gorszy apetyt Hanutka, nie chciała jeść swojej ulubionej kaszuni. To do niej niepodobne. Dopiero wieczorem zorientowałam się, że otwarta rano kaszka nie jest brzoskwiniowa tylko bananowa. Ale wsypa:-) niedobra mamuśka:-) takie niedopatrzenie:-) ale już zrekompensowałam Hani tą drobną niedogodność i ostatnia już brzoskwiniowa porcja trawi sie w hankowym brzusiu:-)
Dobrej nocy:)

sobota, 9 lutego 2013

WIZYTY LEKARSKIE I KOLEJNE BADANIA

Haneczka odwiedziła w swoim życiu już przeróżnych lekarzy. Było kilku pediatrów, neurologów, był nefrolog, gastroenderolog, psycholog a ostatnio...ginekolog.
Ale zacznijmy od początku. W czwartek bylismy u pani neurolog aby potwierdzić/wykluczyć wystepowanie u Hani AHC. Zostało ono wykluczone. Pani doktor bacznie obserwowała Hanie,obejrzała także nagrania z niepokojącym mnie zachowaniem Hani. Myślałam,że to kolejny rodzaj napadów. Okazało się, że nie. Pani doktor owo dziwne zachowanie nazwała onanizmem dziecięcym. Co to takiego? Oto fragment artykułu:

Twoje dziecko jest rozdrażnione, niespokojnie leży, prężąc nóżki i sapiąc? A może w pozycji siedzącej dramatycznie je krzyżuje i buja się, to w przód, to w tył, wierci się, zaciska nerwowo i rytmicznie pośladki? Płacze, nie potrafi zająć się zabawą – albo przeciwnie zabawa je uspokaja?
Neurolodzy rozważają różne możliwości. Objawy pasują i do padaczki, i do mózgowego porażenia dziecięcego, i do onanizmu samego w sobie. Jednak po uważnej obserwacji i dokładnym badaniu stwierdza się inne, banalne, łatwe do leczenia choroby!
Często trafną bywa, w przypadku dziewczynek, wizyta u ginekologa dziecięcego. Wykonanie wymazu z pochwy to podstawa, dzięki której otrzymujemy pewne rozpoznanie i możliwe jest wdrożenie odpowiedniego leczenia.
Często pomija się wykonywanie badań parazytologicznych – na obecność pasożytów. Proste badanie na początku procesu diagnozowania może okazać się strzałem w dziesiątkę.
Wymienione we wstępie objawy mogą być spowodowane inwazją pasożytów takich jak owsiki, lamblie, ameby.
Ponadto przyczyną tego zachowania, bywa zakażenie grzybem candida albicans lub bakteriami. Wtedy wykonuje się wspomniane już wymazy z podejrzanych miejsc.
Również alergie skórne np. na detergent do prania czy płukania oraz tworzywo z którego zrobione są pieluszki i ubranka, mogą manifestować się objawami w postaci świądu, pieczenia i innych dyskomfortów.
Natomiast zaniedbane dziecko, które ma odparzenia może ujawniać symptomy w postaci nadpobudliwości, prężenia, wiercenia, spowodowane bólem, pieczeniem, swędzeniem itd.
Wspólnym objawem inwazji pasożytami, zakażeń grzybami i bakteriami, alergii i podrażnień, jest nieprzyjemny, trudny do złagodzenia świąd. To ta dolegliwość stanowi przyczynę specyficznych odruchów drapania i prężeń oraz pocierania o jakiś przedmiot.
Dlatego też dostaliśmy skierowanie do ginekologa dziecięgo w celu pobrania wymazu na obecność grzybów. W przypadku Hani wydaje się to wielce prawdopodobne ze względu na ogrom przyjmowanych przez Nią antybiotyków. W piątek udaliśmy sie do ginekologa, który pobrał wymaz. Nie było to miłe doświadczenie ani dla nas a tym bardziej dla Hanki, mimo, iż pan doktor był bardzo miły. W tym samym dniu oddaliśmy hankowy mocz na posiew. W poniedziałek będzie miała pobraną krew, w poniedziałek, środe i piątek kał na posiew. Ufff będzie gruntownie przebadane to nasze dzieciątko.
Teraz pozostaje nam tylko czekać na wyniki. Pierwsze będą już w poniedziałek.
W środę Handzia znalazła się na pierwszej stronie Głosu Wągrowieckiego:-) zdziwiłam sie bardzo gdy Ją tam ujrzałam.






środa, 6 lutego 2013

Hania i tajemniczy trójkąt:-)


Tak, jak obiecałam dziś odtajniamy akcję tajemniczego przyrządu konstruowanego przez hankowego ojca:-)
Uprzedzam, że jest to przedmiot dość ''prymitywny'' ale przecież często się zdarza, że rzeczy banalne, proste, okazują się najbardziej przydatne:-)
Miejmy nadzieje że  tak będzie i w tym przypadku:-)
Jeszcze wyjaśnię jaki cel ma ćwiczenie z tym przyrządem. Otóż Hania posadzona często składa razem nóżki albo co gorsza je krzyżuje. Dzięki temu trójkątowi nogi będą szeroko, a Jej łatwiej będzie utrzymać równowagę.
Zanim zaprezentujemy ''hankowy siad'' oczywiście ubieranie thera togsa. O tej części Hani garderoby chyba jeszcze nie pisałam:)
Kombinezon thera togs jest najdroższym hankowym kostiumem,jednocześnie najmniej wygodnym aczkolwiek bardzo przydatnym. Przede wszystkim stabilizuje i wzmacnia jej plecki.

Składa sie z kilku ''szmatek'' i kilkunastu rzepów. A cały szczegół tkwi w odpowiednim upięciu owych szmatek:-) na początku byla to dla mnie 'czarna magia', teraz zajmuje mi to ok 5 minutek.
A wyglada to tak:













To by dziś było na tyle:) Hania dziękuje za uwagę:)

wtorek, 5 lutego 2013

ZŁOŚNICA


Hanka w wersji złośnicy jest z nami od wczoraj. Dlaczego? Standardowo...zęby.
U Hani ząbkowanie przebiega troszkę inaczej niż u zdrowych dzieci.
Kiedy Amelka była mała ząbki pojawiły się zupełnie niespodziewanie:-) żadnego płaczu,nadmiernego ślinienia...po prostu wyrosly:-)
A u Hani fiuuu...było wszystko: gorączka,zapalenie ucha, gardła, poźniej jako gratis dochodziło zapalenie oskrzeli. Teraz na szczeście nie gorączkuje, ale strasznie się ślini. Pralka pierze na okrągło:-) dziś przebierałam jej 2 razy body a bluzki obśliniła cztery. O ślinikach nie ma mowy - delikatnie mówiac ją irytują:-)
Zdrowe dzieci wezmą gryzaczki i ''podrapią'' swędzące dziąsła, pogryzą jedzonko i już jest ulga. Hankuś niestety nie potrafi,ale radzi sobie jak umie i w ruch idą piąstki,czasami nawet dwie naraz:-) dziś nawet gryzła rękaw:-) masuję jej dziąsełka żelami co często kończy sie pogryzionym maminym paluchem:-) a co! Ważne,ze troszkę małej ulżyło:-)
A wyobraźcie sobie jak wygląda jej karmienie. Czasami już mi ręce opadają....a jeść musi, a tym bardziej przyjmować leki. Teraz smacznie śpi, dostała troszkę przeciwbólowego nurofenu, żel na dziąsełka. Ciekawe, jak długo pośpi?
Jutro będzie oficjalna prezentacja tajemniczego sprzętu,który ma pomóc małej w nauce siedzenia. Tata bardzo sie stara aby wyszło dobrze:-) jutro ostatnie szlify i zaczynamy.
A na deser podpatrzona na blogu  ''Hani Małego Żuka''   piosenka - moim zdaniem świetna:)

niedziela, 3 lutego 2013

POMOC PANA MARKA:)


Znajomi twierdzą, że jestem dość uparta (co niektórzy uważają, że to moja wada):-) i wciąż poszukuję informacji na temat hankowej choroby. Kiedy tylko znajduję czas zasiadam przed komputerem w celu przeszukiwania sieci w poszukiwaniu  nowości z dziedziny szeroko pojętej neurologii;). Takim własnie sposobem - zupełnie przypadkowo trafiłam na pewne forum neurologiczne, gdzie znajdował sie wpis, którego tutuł mnie zaciekawił dokładnie nie pamiętam ale brzmiał mniej więcej ''czy to napewno padaczka lekooporna?''. Przeczytałam jednym tchem wpis Pana Marka. Ów Pan mieszka obecnie w Niemczech. Ma córkę (teraz juz ponad 20-letnią kobietę), która przez 15 lat leczona byla na padaczkę lekooporną. Jak sie poźniej okazało nie była to epi. Choruje Ona (Gosia) na rzadką chorobę o podłożu genetycznym a mianowicie AHC (alternating hemiplegia of childhood) jest to choroba mało znana w Polsce, co gorsza w naszym kraju nie prowadzi sie jeszcze badań w kierunku zdiagnozowania ahc. Choroba diagnozowana jest na podstawie objawów klinicznych, po wykluczeniu kilku chorób o podobnej symptomatyce.
W tym miejscu przytoczę słowa Pana Marka:
Dotychczas znanych mi jest 11 pacjentów (w Polsce) z naprzemienną hemiplegią dziecięcą (o zarejestrowanie takiej polskiej nazwy tej choroby chcemy walczyć w najbliższych miesiącach).
Na badania genetyczne do Niemiec udało się jak dotąd wysłać próbki krwi 7 pacjentów z Polski. Czekamy na wyniki. Jedynie z nieoficjalnych rozmów z zespołem prowadzącym te badania genetyczne wynika, że u części obecność mutacji w genie ATP1A3 została już potwierdzona, u pozostałych badania trwają. Nieobecność w. wspomnianych mutacji nie jest dowodem, że diagnoza postawiona na podst. objawów klinicznych jest błędna.
Rozmawiałam z tym Panem kilka godzin, widział nagrania z atakami Hani. Wraz z żoną zaobserwowali podobieństwo w atakach jakie miala ich córka. Na razie tylko tyle napiszę w tym temacie, jednak jest to temat wciąż otwarty i będę do niego wracać.
Pan M. podzielił się ze mną bardzo istotną informacją dotyczącą rehabilitacji. Mianowicie, córka owego Pana nie potrafiła siedzieć do czwartego roku życia. Wówczas pewnien belgijski neurolog zademonstrował im pewne ćwiczenie. Po ok. 6 miesiącach Gosia zaczęła samodzielnie siedzieć. To ćwiczenie jest naprawdę proste, wymaga pewnej systematyczności i ....pewnego przyrządu. No wlasnie - owy przyrząd hankowy tata juz (dzięki swym zdolnością majsterkowicza) konstruuje!
Mam nadzieję, że za góra dwa dni będzie gotowy. Wtedy zamieszczę stosowne zdjęcia i opis tej ''metody'' ćwiczeń.
A my tymczasem jesteśmy na etapie wybierania wózka dla Hani. Przerażają mnie tylko ceny...ale mam nadzieje, ze wyszukamy taki, ktory będzie dla Hani najodpowiedniejszy. Wtedy tez pokażemy Wam nasz wybór;).
Pozdrawiam